Granią Mięguszowieckich Szczytów
Końcem lata udało się nam wybrać na Mięguszowieckie Szczyty (Pośredni oraz Wielki).
Wrzesień okazał się łaskawy, pogoda przyjemna i wycieczka zakończyła się pełnym sukcesem.
Każdy kto był nad Morskim Okiem, doskonale wie jak wyglądają "Mięgusze". Wielkie, potężne, majestatyczne. Górują nad doliną i otaczającymi szczytami. Zdobyć je, to moje najstarsze marzenie górskie. Udało się to, całkiem niezłym stylu, a także w doborowym towarzystwie, mianowicie z kolegami z KW Kraków Kubą i Krzyśkiem.
Poniżej kilka zdjęć, i krótki opis wycieczki jaką sobie zafundowaliśmy.
Postanowiliśmy iż zmierzymy się z MSW od strony słowackiej. Nieco korzystniejsze, i na pewno mniej uczęszczane podejście było powodem tej decyzji.
Ruszyliśmy około 6 z Popradzkiego Plesa. W dolinie Hińczowej jedliśmy śniadanie około 8 w towarzystwie świstaków oraz kozic. Godzinę później zameldowaliśmy się na przełęczy pod Chłopkiem.
Planem było przejście granią przez Pośredni, zjazd, wspinaczka kominem Martina (IV), i dalej na wierzchołek Mięgusza Wielkiego! Zejście dalej granią w stronę Hińczowej przełęczy.
Grań (II) mimo iż piekielnie lufiasta, była bardzo przyjemnym odcinkiem. Do Pośredniego przeszliśmy sprawnie. Zjazdy dały nieco w kość.
Chłopaki podpuścili mnie iż komin wygląda na całkiem łatwą i przyjemną wspinaczkę, więc zadeklarowałem prowadzenie. Formacja okazała się znacznie trudniejsza niż przypuszczałem, lecz ostatecznie udało mi się wspiąć, droga do szczytu stała otworem :)
Na Piku mieliśmy fantastyczne widoki, a od lufy w stronę Morskiego Oka aż kręciło się w głowie.
Tego dnia byliśmy jedynym zespołem w tym rejonie, jedynie na Mnichu zauważyłem innych taterników.
Zejście zaskoczyło nas dość trudną orientacją, ale i te trudności pokonaliśmy, w dużej mierze, dzięki linom (zjazdy).
Całą grań przeszliśmy w około 5 godzin, z przerwami. Myślę że można ją pokonać w około 4; nas spowolniła zaklinowana lina, która to tego dnia haczyła się o wszystko. Przekleństw nie było końca :)
Długa, droga w dół, po nieprzyjemnych piargach, i końcówka po ciemnym lesie :)
Tak tego dnia dostaliśmy wszystko co oferują Tatry. Gorąco polecam!
Dzięki chłopaki.
Kuba KW Kraków, Krzysiek KW Kraków, Kuba KW Kraków
Wrzesień okazał się łaskawy, pogoda przyjemna i wycieczka zakończyła się pełnym sukcesem.
Każdy kto był nad Morskim Okiem, doskonale wie jak wyglądają "Mięgusze". Wielkie, potężne, majestatyczne. Górują nad doliną i otaczającymi szczytami. Zdobyć je, to moje najstarsze marzenie górskie. Udało się to, całkiem niezłym stylu, a także w doborowym towarzystwie, mianowicie z kolegami z KW Kraków Kubą i Krzyśkiem.
Poniżej kilka zdjęć, i krótki opis wycieczki jaką sobie zafundowaliśmy.
Mięguszowieckie Szczyty od południa
Grań Baszt
Chłopaki na podejściu
Szlak od polskiej strony
Postanowiliśmy iż zmierzymy się z MSW od strony słowackiej. Nieco korzystniejsze, i na pewno mniej uczęszczane podejście było powodem tej decyzji.
Ruszyliśmy około 6 z Popradzkiego Plesa. W dolinie Hińczowej jedliśmy śniadanie około 8 w towarzystwie świstaków oraz kozic. Godzinę później zameldowaliśmy się na przełęczy pod Chłopkiem.
Planem było przejście granią przez Pośredni, zjazd, wspinaczka kominem Martina (IV), i dalej na wierzchołek Mięgusza Wielkiego! Zejście dalej granią w stronę Hińczowej przełęczy.
Tak to sobie zaplanowaliśmy :)
Grań (II) mimo iż piekielnie lufiasta, była bardzo przyjemnym odcinkiem. Do Pośredniego przeszliśmy sprawnie. Zjazdy dały nieco w kość.
Chłopaki podpuścili mnie iż komin wygląda na całkiem łatwą i przyjemną wspinaczkę, więc zadeklarowałem prowadzenie. Formacja okazała się znacznie trudniejsza niż przypuszczałem, lecz ostatecznie udało mi się wspiąć, droga do szczytu stała otworem :)
Wspinanko niczego sobie
Na Piku mieliśmy fantastyczne widoki, a od lufy w stronę Morskiego Oka aż kręciło się w głowie.
Tego dnia byliśmy jedynym zespołem w tym rejonie, jedynie na Mnichu zauważyłem innych taterników.
Grań Baszt
Koprowy
Moko hen daleko w dole
Lodowy & Łomnica
Krywań
Rysy & Wysoka
Rysy
Zejście zaskoczyło nas dość trudną orientacją, ale i te trudności pokonaliśmy, w dużej mierze, dzięki linom (zjazdy).
Całą grań przeszliśmy w około 5 godzin, z przerwami. Myślę że można ją pokonać w około 4; nas spowolniła zaklinowana lina, która to tego dnia haczyła się o wszystko. Przekleństw nie było końca :)
Widok z MSW, w stronę przełęczy pod Chłopkiem
Długa, droga w dół, po nieprzyjemnych piargach, i końcówka po ciemnym lesie :)
Tak tego dnia dostaliśmy wszystko co oferują Tatry. Gorąco polecam!
Dzięki chłopaki.
Kuba KW Kraków, Krzysiek KW Kraków, Kuba KW Kraków
Komentarze
Prześlij komentarz